Obudziły mnie delikatne promienie słońca muskające moją twarz. Nie otworzyłam jednak oczu. Postanowiłam spać cały dzień. Zwłaszcza po tym całym przesłuchaniu i tak dalej. Obróciłam się więc na drugi bok i ... spadłam na ziemię? Ej, moje łóżko jest szersze! Jak to Van zrobiła mi jakiś kawał to zabiję! Niechętnie otworzyłam oczy. Przecież to nie mój sufit...zaraz. Momentalnie stanęłam na nogi i rozglądnęłam się po pomieszczeniu, w którym spałam. Na fotelu nie daleko mnie dostrzegłam Rossa. A tak! Wszystkie chwile z wczorajszego dnia zaczęły powracać do mnie z niesłychaną częstotliwością. Wszystkie uczucia, myśli. Od nadmiaru tego wszystkiego zakręciło mi się w głowie, więc opadłam z powrotem na sofę. Mój wzrok spoczął na śpiącym blondasku. Awww. Jest taki słodziaśny jak śpi. Włosy w uroczym nieładzie, rzęsy rzucające cienie na policzki, lekko rozchylone usta...co się ze mną dzieje? Van powiedziałaby, że...VAN! Pewnie się martwi gdzie jestem. A jak zgłosiła moje zaginięcie na policję? Czy to będzie w moich papierach? A jak mnie zabije, za to że zniknęłam? No nic. Muszę szybko biec do domu, zanim jeszcze pogorszę sprawę. Rozglądnęłam się po salonie w celu znalezienia jakiejś kartki i długopisu. Są, na komodzie. Wzięłam więc pisadło do ręki i nabazgrałam na papierze:
"Dziękuje za wszystko
~Laura"
Następnie chwyciłam do ręki przygotowane wczoraj zawiniątko z moich butów oraz zniszczonej sukienki i wybiegłam z domu Lynch'ów.
***
Paręnaście minut potem byłam u siebie w domu. Cichutko otworzyłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. Może dopisze mi szczęście i Van mnie nie usłyszy? A wtedy wkradnę się do swojego pokoju i udam, że byłam tam całą noc? Tak, to nawet dobry pomysł. Kiedy szłam w stronę schodów, przechodziłam koło kuchni. W oczy rzuciła mi się karteczka przypięta na lodówce. Skradłam się więc do kuchni i przeczytałam to, co jak się okazało, napisała Van. Była to raczej epopeja niż notatka, ale powiem w skrócie o co jej chodziło.
Poinformowała mnie, że zaraz po moim wyjściu na casting, zadzwonił do niej Avan. Powiedział, że przyleci tu, więc ona postanowiła wyjechać mu na spotkanie. W postscriptum napisała:
"Jak wszystko będzie dobrze - a będzie na pewno, przenocuję wraz z Avanem w hotelu. Jutro około południa przyjedziemy do domu"
Darowałam sobie dokładnego studiowania wyrazów podziwu Van dla Avana. Pisała między innymi jaki to on słodki, idealny, kochany. Szczerze? Miałam tego dość więc po prostu zmięłam kartkę i wrzuciłam do kosza.
Następnie pobiegłam do swojego pokoju, aby spokojnie się wyspać.
***
Stan błogiego odpoczynku nie trwał jednak zbyt długo. W pewnym momencie usłyszałam donośny dzwonek mojego telefonu. Niechętnie wyciągnęłam rękę na komodę. Na ekranie widniał napis "numer zastrzeżony". Zmarszczyłam brwi i odebrałam połączenie:
- Dzień dobry - usłyszałam w słuchawce
- Dzień dobry - odparłam obojętnie
- Nazywam się Sasha Black i jestem sekretarką Pana Kevina Kopelow - twórcy serialu "Austin & Ally". Czy mogę rozmawiać z panną Laurą Marano? - na te słowa oczy wyszły mi z orbit
- Tak. Przy telefonie.
- Jury było zachwycone Pani zdolnościami wokalnymi i aktorskimi. Dzwonię, by przekazać, że dostała Pani rolę Ally Downson. Czy jest Pani nadal zainteresowana braniem udziału w tym przedsięwzięciu? - ciągnęła kobieta znudzonym głosem
- Ja...tak. Tak jest. Oczywiście.
- Dziś w Teatrze w centrum Miami o godzinie piętnastej odbędzie się "spotkanie integracyjne", na którym zostaną przekazane szczegółowe informacje dotyczące dalszej pracy.
- Dobrze
- Do widzenia.
- A i ... - nawet nie kończyłam, bo po drugiej stronie nikogo już nie było
Nie za miła ta sekretarka.
Powoli odłożyłam telefon na komodę i gapiłam się w ścianę. Po chwili wyraz zaskoczenia zniknął z mojej twarzy, a pojawił się na niej ogromnaśny banan. Zaczynało do mnie docierać to, co przed chwilą usłyszałam. Dostałam rolę. Ja Laura Marano będę grać w serialu. Momentalnie wyskoczyłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać jak opętana. Jednak to nie wystarczyło, więc do tego zaczęłam piszczeć i biegać po domu jak głupia. Na koniec weszłam do szafy, wykrzyczałam się do niej, po czym jak gdyby nigdy nic zamknęłam jej drzwi i poszłam z powrotem do pokoju. Jak się cieszę! Ale zaraz? Która godzina? Rany 12.20 ! To ile ja spałam! Muszę zrobić dobre wrażenie na całej obsadzie! Co ubrać? Coś eleganckiego, ale nie tak bardzo, żeby nie wyjść na sztywniaka... Po krótkim namyśle wybrałam to:
Chyba powinno się nadać. W podskokach wbiegłam do łazienki, wzięłam szybciutki prysznic, pociągnęłam rzęsy maskarą, usta szminką, a paznokcie lakierem (tymi co na obrazku). Rozpuściłam włosy, rozczesałam je i lekko podkręciłam. Gotowe. Tym razem nie zapomniałam o torebce. Wrzuciłam do niej telefon, słuchawki, portfel, chusteczki, gaz pieprzowy - tak na zaś i zeszłam do kuchni. Nabazgrałam szybko na kartce gdzie idę i powiesiłam na lodówce. Byłabym zaskoczona, gdyby Van w ogóle to przeczytała. Zapewne zajmie się Avanem i nawet ucieszy się, że mnie nie ma. Będą mieć cały dom dla siebie i wolę nie myśleć, co w nim będą robić. Złapałam jeszcze do ręki jabłko leżące na stole i udałam się w kierunku drzwi. Ostatni raz spoglądnęłam w lustro wiszące w korytarzu. Wyglądałam nawet dobrze co - przy mojej niskiej samoocenie - jest świetnym wynikiem. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Wgryzłam się w owoc i ruszyłam przed siebie w stronę teatru.
***
Na miejsce dotarłam nawet przed czasem. Zostało mi piętnaście minut do wykorzystania. Postanowiłam więc pooglądać wiszące na ścianach afisze spektaklów odrywanych w teatrze.
- Przepraszam? - zapytała ciemnowłosa dziewczyna, która w tym momencie do mnie podeszła - Nie szwendał się tędy taki nienormalny rudzielec?
- Nikogo takiego nie widziałam - odparłam
- Uff to dobrze. Niechcący rozlałam na jego buty gorącą czekoladę i boję się jego zemsty - mówiła promieniejąc - A tak w ogóle, jestem Raini - dodała i wyciągnęła w moją stronę dłoń
- Miło mi - odpowiedziałam i także podałam jej rękę - A ja Laura
Wymieniłyśmy uśmiechy
- To...jesteś w obsadzie serialu? - zapytała dziewczyna
- Tak gram Ally Downson
- Serio? To świetnie! Ja gram Trish! Jej najlepszą przyjaciółkę!
- Świetnie! - odparłam zadowolona.
Już znam kogoś z obsady - dziewczynę, która gra moją najlepszą przyjaciółkę. I do tego wydaje się miła. To wszystko jest za piękne, aby było prawdziwe.
Nagle podbiegł do nas jakiś rudy chłopak. Pewnie ten o którym mówiła Raini.
- Raini Rodriguez! Jak dopadnę to ubije! A już na pewno pożegnaj się ze swoją torebką!
- Calum! Tylko nie torebusia! Wyczyszczę ci te głupie buty!
- No ja myślę!
- Dobra!
- Dobra!
Wykrzykiwali na przemian dławiąc się śmiechem. Wyglądali na bardzo dobrych (co najmniej) znajomych. A ja myślałam, że Raini mówi o kimś obcym. Gdy już w końcu się uspokoili, ciemnowłosa otarła z policzków łzy wywołane śmiechem i powiedziała:
- Przedstawię was sobie. Calum, to jest Laura... - popatrzyła na mnie wyczekująco
- Marano,
- Lauro, ten o to głupkowaty rudzielec to Calum Worthy
- Oj tam zaraz głupkowaty - odparł wciąż z uśmiechem chłopak i szturchnął Raini w ramię
Następnie standardowo podaliśmy sobie ręce i wymieniliśmy : "Miło mi"
- Też będziesz występować w serialu? - zapytałam się chłopaka
- Tak, będę grać Deza
W tym momencie zadzwonił jego telefon, więc opuścił nas i odszedł na bok. Raini natomiast powiedziała, że ma coś do załatwienia i zostałam sama. Znowu. Podeszłam więc do ławki stojącej po przeciwległą ścianą i usiadłam na niej.
Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Zobaczyłam same nieznane mi twarze. Właśnie wtedy naszła mnie chęć by wybiec stąd i już nie wrócić. Wiem, że to dziwne, ale nie dla kogoś takiego jak ja. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki - takiej na dobre i na złe. Zawsze czułam się samotna. Nienawidzę tego uczucia. Uczucia, że wszyscy patrzą się na ciebie i wyśmiewają się. Wrażenie, że jest się innym. Kimś, kto nigdzie nie pasuje. Nie może należeć do żadnej grupy w społeczeństwie. Odmieniec. Spuściłam wzrok z licznych grupek ludzi rozmieszczonych w sali i wbiłam spojrzenie w swoje buty. Modliłam się w myślach, aby podeszła do mnie Rani lub Calum. Wtedy byłoby mi znacznie raźniej. Nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie na ławce.
"Dzięki Bogu" pomyślałam i podniosłam wzrok mając nadzieję ujrzeć ciemnowłosą. Moim oczom natomiast ukazał się chłopak. Uroczy uśmiech, roześmiane oczy, rozczochrana blond czupryna - Ross.
- Siemka - rzucił opierając się nonszalancko o ławkę
- Hej - odparłam i mimowolnie się uśmiechnęłam
- Wieesz...stęskniłem się za moim cieplutkim dresikiem - powiedział robiąc smutną minkę
Na moje policzki w mgnieniu oka wyskoczył rumieniec. Nienawidziłam tego. Van mówiła mi :"Można czytać cię jak książkę" - i miała rację. Przez to, że stale się rumienię, można bez problemu poznać kiedy jestem zawstydzona i tak dalej. To okropne.
- Ja...przepraszam. Po prostu.... Zapomniałam i ...
- Tylko się z tobą droczę - posłał mi promienny uśmiech
W tym momencie usłyszałam chrząknięcie. Ross rzucił zirytowane spojrzenie w głąb sali i zwrócił się do mnie
- Jestem tu z rodzeństwem, a to straszne debile. No i ubzdurali sobie, że muszą cię poznać bo umrą, a przed śmiercią ogolą mnie na łyso. - jego twarz wykrzywiła się w grymasie, jakby wyobrażał sobie siebie bez włosów, po czym kontynuował - To...zechciałabyś poznać moją rodzinkę? Oczywiście jeśli to nie problem - dodał pospiesznie
Skąd oni o mnie wiedzieli? Czy Ross komuś o mnie opowiadał? Jeśli tak, to dlaczego? Wyśmiewał się z tego, że zaliczyłam wczoraj glebe? Tyle pytań...Ale w sumie to nie mam wyboru. Przynajmniej będzie mi raźniej, rozerwę się i będę miała więcej znajomych w nowym mieście.
- Oczywiście, że nie - powiedziałam i uśmiechnęłam się do blondaska
- Świetnie - odparł i wstał ciągnąc mnie za rękę
Po chwili stanęliśmy przed czteroosobową grupą. Od razu przed szereg wyrwała się Rydel i mocno mnie uścisnęła.
- Laura! Nie wiedziałam, że to o tobie opowiadał Ross! - czyli miałam rację, tylko co opowiadał?
- Czyli z Delly się znacie. Kto następny...hmm Riker?
Przede mną stanął przystojny blondyn.
- Miło mi - powiedział
Co jak co ale dobre wrażenie to on robił. Nawet barwę głosu ma świetną.
- A mnie to już nikt nie przedstawi? - żalił się nieznany mi brunet
- Ten czubek to z kolei Rocky - oznajmił rozbawiony Ross
- Ja ci dam czubek - zagroził tamten, po czym rzucił się na blondyna i wylądowali na ziemi
- No nie ważne - rzuciła Rydel przenosząc wzrok z bijących się braci z powrotem na mnie - To ja przedstawię ostatniego. To niby nie nasz brat, ale w sumie jakby rodzina. Poznaj...
- Laurenty? - przerwał jej brunet stając przede mną
Zaraz, zaraz. Skąd on... Nieee. Niemożliwe. Chociaż tylko on mnie tak nazywał...
- Ela? - zapytałam niepewnie, na co on uśmiechnął się serdecznie. Od razu odwzajemniłam uśmiech, po czym rzuciłam się w ramiona chłopaka. Okręcił mnie pary razy w koło. Przez cały czas się śmialiśmy. Gdy brunet postawił mnie na ziemi, zobaczyłam, że Ross, Riker, Rydel i Rocky gapią się na nas, jakby pierwszy raz starych znajomych widzieli. Czy to aż takie dziwne?
- Eee...sorry, że głupio zapytam, ale czy coś mnie ominęło?
________________________________________________________________________
Szemano !
Wiem...PRZEPRASZAM! Nie wiem co się ze mną dzieje. Rok szkolny się nie zaczął, a ja już mam opóźnienie w rozdziałach...
Na swoją obronę mam tylko to, że napisałam część rozdziału i tak baaardzo mi się podobała, ale za sprawą apki "Blogger" na telefon przypadkowo ją usunęłam. Później straciłam mnóstwo czasu na próby napisania tego jak wyszło za pierwszym razem, ale mi nie wyszło no xD I teraz macie taki szajs jaki jest :3
No trudno. Ja zawsze mam takie szczęście.
To tyle.
~Rose
PS. A i jeszcze jedno xD Dodałam w końcu tych obserwatorów^^ przepraszam, że dopiero teraz, ale ten blog jest moim pierwszym i nie miałam pojęcia jak to zrobić :3
- Raini Rodriguez! Jak dopadnę to ubije! A już na pewno pożegnaj się ze swoją torebką!
- Calum! Tylko nie torebusia! Wyczyszczę ci te głupie buty!
- No ja myślę!
- Dobra!
- Dobra!
Wykrzykiwali na przemian dławiąc się śmiechem. Wyglądali na bardzo dobrych (co najmniej) znajomych. A ja myślałam, że Raini mówi o kimś obcym. Gdy już w końcu się uspokoili, ciemnowłosa otarła z policzków łzy wywołane śmiechem i powiedziała:
- Przedstawię was sobie. Calum, to jest Laura... - popatrzyła na mnie wyczekująco
- Marano,
- Lauro, ten o to głupkowaty rudzielec to Calum Worthy
- Oj tam zaraz głupkowaty - odparł wciąż z uśmiechem chłopak i szturchnął Raini w ramię
Następnie standardowo podaliśmy sobie ręce i wymieniliśmy : "Miło mi"
- Też będziesz występować w serialu? - zapytałam się chłopaka
- Tak, będę grać Deza
W tym momencie zadzwonił jego telefon, więc opuścił nas i odszedł na bok. Raini natomiast powiedziała, że ma coś do załatwienia i zostałam sama. Znowu. Podeszłam więc do ławki stojącej po przeciwległą ścianą i usiadłam na niej.
Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Zobaczyłam same nieznane mi twarze. Właśnie wtedy naszła mnie chęć by wybiec stąd i już nie wrócić. Wiem, że to dziwne, ale nie dla kogoś takiego jak ja. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki - takiej na dobre i na złe. Zawsze czułam się samotna. Nienawidzę tego uczucia. Uczucia, że wszyscy patrzą się na ciebie i wyśmiewają się. Wrażenie, że jest się innym. Kimś, kto nigdzie nie pasuje. Nie może należeć do żadnej grupy w społeczeństwie. Odmieniec. Spuściłam wzrok z licznych grupek ludzi rozmieszczonych w sali i wbiłam spojrzenie w swoje buty. Modliłam się w myślach, aby podeszła do mnie Rani lub Calum. Wtedy byłoby mi znacznie raźniej. Nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie na ławce.
"Dzięki Bogu" pomyślałam i podniosłam wzrok mając nadzieję ujrzeć ciemnowłosą. Moim oczom natomiast ukazał się chłopak. Uroczy uśmiech, roześmiane oczy, rozczochrana blond czupryna - Ross.
- Siemka - rzucił opierając się nonszalancko o ławkę
- Hej - odparłam i mimowolnie się uśmiechnęłam
- Wieesz...stęskniłem się za moim cieplutkim dresikiem - powiedział robiąc smutną minkę
Na moje policzki w mgnieniu oka wyskoczył rumieniec. Nienawidziłam tego. Van mówiła mi :"Można czytać cię jak książkę" - i miała rację. Przez to, że stale się rumienię, można bez problemu poznać kiedy jestem zawstydzona i tak dalej. To okropne.
- Ja...przepraszam. Po prostu.... Zapomniałam i ...
- Tylko się z tobą droczę - posłał mi promienny uśmiech
W tym momencie usłyszałam chrząknięcie. Ross rzucił zirytowane spojrzenie w głąb sali i zwrócił się do mnie
- Jestem tu z rodzeństwem, a to straszne debile. No i ubzdurali sobie, że muszą cię poznać bo umrą, a przed śmiercią ogolą mnie na łyso. - jego twarz wykrzywiła się w grymasie, jakby wyobrażał sobie siebie bez włosów, po czym kontynuował - To...zechciałabyś poznać moją rodzinkę? Oczywiście jeśli to nie problem - dodał pospiesznie
Skąd oni o mnie wiedzieli? Czy Ross komuś o mnie opowiadał? Jeśli tak, to dlaczego? Wyśmiewał się z tego, że zaliczyłam wczoraj glebe? Tyle pytań...Ale w sumie to nie mam wyboru. Przynajmniej będzie mi raźniej, rozerwę się i będę miała więcej znajomych w nowym mieście.
- Oczywiście, że nie - powiedziałam i uśmiechnęłam się do blondaska
- Świetnie - odparł i wstał ciągnąc mnie za rękę
Po chwili stanęliśmy przed czteroosobową grupą. Od razu przed szereg wyrwała się Rydel i mocno mnie uścisnęła.
- Laura! Nie wiedziałam, że to o tobie opowiadał Ross! - czyli miałam rację, tylko co opowiadał?
- Czyli z Delly się znacie. Kto następny...hmm Riker?
Przede mną stanął przystojny blondyn.
- Miło mi - powiedział
Co jak co ale dobre wrażenie to on robił. Nawet barwę głosu ma świetną.
- A mnie to już nikt nie przedstawi? - żalił się nieznany mi brunet
- Ten czubek to z kolei Rocky - oznajmił rozbawiony Ross
- Ja ci dam czubek - zagroził tamten, po czym rzucił się na blondyna i wylądowali na ziemi
- No nie ważne - rzuciła Rydel przenosząc wzrok z bijących się braci z powrotem na mnie - To ja przedstawię ostatniego. To niby nie nasz brat, ale w sumie jakby rodzina. Poznaj...
- Laurenty? - przerwał jej brunet stając przede mną
Zaraz, zaraz. Skąd on... Nieee. Niemożliwe. Chociaż tylko on mnie tak nazywał...
- Ela? - zapytałam niepewnie, na co on uśmiechnął się serdecznie. Od razu odwzajemniłam uśmiech, po czym rzuciłam się w ramiona chłopaka. Okręcił mnie pary razy w koło. Przez cały czas się śmialiśmy. Gdy brunet postawił mnie na ziemi, zobaczyłam, że Ross, Riker, Rydel i Rocky gapią się na nas, jakby pierwszy raz starych znajomych widzieli. Czy to aż takie dziwne?
- Eee...sorry, że głupio zapytam, ale czy coś mnie ominęło?
________________________________________________________________________
Szemano !
Wiem...PRZEPRASZAM! Nie wiem co się ze mną dzieje. Rok szkolny się nie zaczął, a ja już mam opóźnienie w rozdziałach...
Na swoją obronę mam tylko to, że napisałam część rozdziału i tak baaardzo mi się podobała, ale za sprawą apki "Blogger" na telefon przypadkowo ją usunęłam. Później straciłam mnóstwo czasu na próby napisania tego jak wyszło za pierwszym razem, ale mi nie wyszło no xD I teraz macie taki szajs jaki jest :3
No trudno. Ja zawsze mam takie szczęście.
To tyle.
~Rose
PS. A i jeszcze jedno xD Dodałam w końcu tych obserwatorów^^ przepraszam, że dopiero teraz, ale ten blog jest moim pierwszym i nie miałam pojęcia jak to zrobić :3
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Lovciam....na prawdę. Rozdzialik jest świetny kochana. Van i Avan...czyżby romansik....czekam na pikanterię. Ale i tak wolę Rikesse...hahah. Ross gra w serialu?? Wszystko się układa...normalnie jak w bajce. Ell i Laura..ciekawe...zainteresowałaś mnie i to bardzo. Kochana czekam na nexta....niecierpliwie...weny życzę...buziaki<3
OdpowiedzUsuńTeż wolę Rikesse xD
Usuń:3
Hahahahahaha xd Kobieto czy ty hahahahaha... nie dałaś za dużo cukru do płatków na śniadanie? :D Twoje rossdziały mnie rosswalają! Hahahaha xd najlepszy ever! Te "Laurenty" i "Ela" dobre było a ta jajecznica w poprzednim? Nieziemska! Ale mało nie puściłam pawia jak czytałam jej skład... Haha! Dobra jesteś :D Interesująca historia, którą będę czytać ^^ Buziaczki, Tin <3333
OdpowiedzUsuńJejciu :3 Dziękuję za tak miłe słowa ^^
UsuńI zgadza się - cukier mam przedawkowany :)
Podobnie jak ser ^^
Dziś rano wpadłam na Twój blog i powiem Ci, że jest genialny *0*
mmmm... komentuję dopiero teraz, no bo teraz wreszcie dotarłam do domu! ^^
OdpowiedzUsuńNo! I co by tu... a no tak! zrobisz Rikessę? ploooooooosie *.* co prawda, z tym Avanem to widzę jakieś pikantne ten teges się szykuje, ale i tak wolę Rika i Van ^^
nom... wiesz co? a ja miałam nadzieję, że zrobisz tu jakieś coś, jak rodzeństwo Rossa przeczyta tą kartkę "Dziękuje za wszystko", może by mieli jakieś skojarzenia, if you know what i mean ^^ haha :D ja to miałam od razu skojarzenia, jak to przeczytałam, ale no wiesz.. mój poziom głupoty i zboczeństwa czasami mnie przerasta ;p haha :D
nom... pfff Lau i Ross w jednym serialu i wszystko gra i buczy! <3
oni zawsze mogą się dzięki temu do siebie zbliżyć, oprócz tego połączy ich miłość do Maroon 5, a ta miłość przełoży się na nich i będą małe Raurzątka :3
Laura i Ell? znali się? no ale, mam dream, że tylko jako KOLEDZY a nie coś głębszego :D ale, to Twoje opo, i na pewno będzie ciekawie! ^^
kurde... co bedzie dalej? już się mogę się doczekać! ;D po prostu...
kiedy next kiedy next kiedy next kiedy next kiedy next kiedy next? no powiedz *.*
nom, cieszę się, że dodałaś obserwatorów, bo od razu w nich kliknęłam :D
to weny życzę i pozdrawiam ;3
AAAA!!! I zapraszam CIę do mniena 29 rozdział, z duuużym udziałem Raury ^^
OdpowiedzUsuńfallinforyour5.blogspot.com
Skarbie, przepraszam, że wcześniej nie komentowałam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi wybaczysz. A rozdział jest CUDOWNY.
I ja chce nexta! JUŻ.
<333
OdpowiedzUsuńHAHA, LAURENTY I ELA, JAK MIŁO ;D