poniedziałek, 4 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 3

~Laura~
Gdy tylko weszłam do domu usłyszałam przeraźliwy huk. To Van biegła w moim kierunku jak torpeda.
- JEEEJ ! JEDZONKO ! - wykrzyknęła uradowana
- Wiesz, że jeszcze musisz coś przygotować z tych produktów, co nie? - zapytałam a jej mina momentalnie zrzedła - No już. Za to, że jesteś tak fajną siostrą i że załatwiłaś nam ten dom zrobię ci śniadanko - dodałam
- Dziękuje Lauruś ! - powiedziała i usiadła na krześle koło stołu
Ja tymczasem nalałam do garnka wody i wrzuciłam do niej parówki. Wiem, że to mało oryginalne danie, ale nie miałam siły na nic innego.
- Wiesz co ? - zapytała po chwili ciszy Van
- Nic nie wiem - odparłam i wzięłam się za robienie herbaty
- Więc. Nie mówiłam ci o tym wcześniej, bo było zamieszanie z przeprowadzką i ...
- Van? Czy coś się z tobą dzieje? Jesteś chora?
- Nic złego się nie ...
- Tylko nie mów, że jesteś w ciąży! - przerwałam jej podekscytowana
- Co ?!
- Aaa! Mam rację! Będę ciocią! Van to geni...
- Dasz mi w końcu dojść do słowa?! - krzyknęła nieźle zdenerwowana
- Ale ja ... jasne.
- To tak. Wiem, że masz ogromny talent aktorski i muzyczny...
- Te moje wypociny to nie ogromny talent - po raz kolejny jej przerwałam
- Jak jeszcze raz mi przerwiesz to wyrwę nogę od tego stołu i wbije ci ją w oko - na te słowa otworzyłam oczy ze zdumienia i gestem pokazałam że będę cicho
- Dobrze wiesz - kontynuowała Van - że ostatnio sporo czasu spędziłam nad szukaniem pracy jako aktorka. Nie zapomniałam jednak, że prosiłaś mnie o znalezienie czegoś dla ciebie.
To prawda. Lubię grać. Może wolałabym śpiewać, ale ostatnio zauważyłam coś dziwnego. Nasi rodzice niby przysyłają nam pieniądze (tak mówi Van), ale ja jej nie wierzę. Od dwóch lat nie przyjechali do nas - zawsze te "pilne sprawy". Od dłuższego czasu nie piszą, nie dzwonią. Wydaje mi się, że o nas zapomnieli. Że tam jest im lepiej. Bez obciążenia jakim są dzieci. Nigdy nie poruszam tego tematu w rozmowach z moją siostrą. To dla mnie bolesne. Niby przewiduję, dlaczego nami się nie interesują, ale ciągle wmawiam sobie, że to nieprawda. "Tak mi się wydaje, bo byłam zbyt do nich przywiązana." 
"Po prostu tęsknie."
 Obawiam się jednak, że te "wytłumaczenia" są bez sensu. Wiem, że będę musiała porozmawiać z Ness o tej całej sytuacji, ale nie jestem gotowa. Nie wiem czy w ogóle będę.
No i kwestia tych pieniędzy. 
Na oko wszystko jest tak jak dawniej. Na początku miesiąca Van odbiera przesyłkę, w której rodzicie wysyłają nam środki do życia. Jednak od jakiegoś czasu nie chodzimy na wspólne zakupy. Kiedyś co miesiąc chodziłam wraz z siostrą na wspólny shopping. Kupowałyśmy wtedy ubrania i drobne rzeczy do domu. Ostatnio Ness unikała tego wypadu. To ból brzucha, to spotkania z Avanem. Już nie przypominam jej o wspólnych zakupach. Coraz rzadziej wychodzimy gdziekolwiek, a gdy już gdzieś pójdziemy, Van nic sobie nie kupuje. Nie chcę być dla niej obciążeniem. Ona oszczędza, abym ja mogła mieć więcej. To nie fair. Praca w jakimś serialu lub filmie sprawiłaby, że i ja będę zarabiać. Będę płacić za własne zachcianki, a moja siostra nie będzie rezygnować ze swoich. Kiedy odważę się na rozmowę, będziemy w tym razem. I będzie nam łatwiej.
- I gdy tak sobie szukałam znalazłam idealny serial dla ciebie. Nazywa się "Austin & Ally". Opowiada historię pewnego siebie, energicznego muzyka Austina Moona i nieśmiałej choć bardzo utalentowanej tekściarki Ally Downson. W tej roli widzę oczywiście ciebie. Tak czy tak. Oboje postanawiają połączyć swoje siły, aby podbić rynek muzyczny. - skończyła swój monolog Ness
To jest genialne! Aktorstwo połączone z muzyką. Spełnienie marzeń! I jeszcze będą mi za to płacić!
- Jesteś niesamowita ! - krzyknęłam i rzuciłam się na szyję mojej siostry całując ją w policzek
- No wiem - odparła dumna
- To...kiedy odbywa się przesłuchanie?
- Hm...czekaj czekaj. Za jakieś...trzy godziny?
- Że co ?! - zakrztusiłam się herbatą, którą popijałam a moja mina wyglądała tak :



- No trzy godzinki czasu.
- I ja mam niby zdążyć?!
- A to jakiś problem?
- ... - tu po prostu spojrzałam na nią z miną "Are you fucking kidding me?" - po czym pognałam jak błyskawica na górę
- A moje śniadanko? - wykrzyczała zdruzgotana Van
- Zrobię ci jutro jeśli będziesz grzeczna. Dziś trochę nie mam czasu - rzuciłam na odczepne i zamknęłam swój pokój na klucz.
Teraz nikt i nic nie może mi przeszkadzać. Poszukałam więc w internecie informacji dotyczących przesłuchania. Na moje szczęście Ness się pomyliła. Casting jest godzinę później - o 14. To daje mi cztery godziny czasu. Ale jeszcze muszę odjąć godzinę na dojście. Czyli z powrotem trzy godzinki. Zaczęłam więc dokładnie czytać o przesłuchaniu. Godzina 14.00. Teatr w centrum Miami. I tak. Trzeba odegrać jakąś scenę, którą dostaniemy na miejscu, zapozować do kilku zdjęć, odpowiedzieć na parę pytań i zaśpiewać piosenkę. Czyli tylko muszę przygotować piosenkę. Dla mnie spoko. Wybrałam taką, której słowa mniej więcej znałam - Maroon 5 "One More Night" . Następnie wydrukowałam jej tekst i nauczyłam się go w 100% na pamięć. Potem prześpiewałam sobie ten utwór kilka razy. Piosenka gotowa. Zerknęłam na zegarek 11.30. Teraz pora na wybranie stroju. Stałam przy szafie pół godziny aż w końcu wybrałam to:





O 13.00 muszę koniecznie wyjść. Czyli mam godzinę na prysznic, przebranie się itp. Powinnam zdążyć. Nie zastanawiając się więcej poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. No cóż...przynajmniej miałam taki zamiar. Cieplutka woda, która po mnie spływała, szybko mnie odprężyła. Szampon i żel do kąpieli o zapachu jabłkowym sprawiły, że odpłynęłam. Popadłam w swój własny, dziwny rodzaj transu. Po jakimś czasie usłyszałam dźwięk spuszczanej wody. W tym momencie ciepłe strumienie zamieniły się w lodowate. Błyskawicznie wyskoczyłam z kabiny. Już wiem jakie są minusy posiadania oddzielnych łazienek. Już ja o to zadbam, aby i Van się o tym przekonała. Na własnej skórze oczywiście. Niechętnie wzięłam do dłoni ręcznik i dokładnie się wytarłam. Następnie włożyłam na siebie wcześniej przygotowany zestaw oraz rozczesałam i lekko zakręciłam włosy. Na sam koniec zrobiłam sobie wodoodporny makijaż (na wszelki wypadek) i gotowa wyszłam z łazienki. Od niechcenia zerknęłam na zegarek. 13.13 ... CO ?! KTÓRA ?! Teraz to na pewno się spóźnię. Nie zastanawiając się nad niczym z prędkością światła zbiegłam na dół.
- Laura, a nie.... - zaczęła Van przyglądając mi się
- Nie mam czasu! Pa! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
Biegłam. Biegłam cały czas. Nawet udało mi się pomylić drogę i straciłam 10 minut na szukanie właściwego kierunku. Dobrze, że ćwiczyłam zawsze na wf-ie. Przynajmniej mam trochę wyrobioną kondycję. Do teatru wpadłam o godzinie 13.59. Dokładnie dwadzieścia sekund później przywitał nas jakiś mężczyzna. Podziękował za przybycie i wyjaśnił jak wszystko będzie wyglądać. No w sumie to powiedział to co było napisane w ogłoszeniu. Dodał tylko, że osoby do określonej roli będą wchodzić do sali pojedynczo. Po ogłoszeniach wstępnych zawołał do salki przesłuchań pierwszą osobę. Wtedy spojrzałam na resztę dziewczyn. I mnie zatkało. Przede mną stało co najmniej 40 dziewczyn. Niesamowitych dziewczyn. Większość z nich mogłaby zostać modelkami. 
"Spokojnie Laura. Ally jest taką cichą myszką - podobnie jak ty. Do jej postaci nie pasuje taka miss świata jak te tu" - tłumaczyłam sobie.
Po jakichś piętnastu minutach z sali wyszła pierwsza kandydatka. Stanęła przed nami, zarzuciła włosami i oświadczyła:
- Już mam tę rolę. Możecie stąd spierdalać. Mój stary jest najlepszym przyjacielem reżysera! Poza tym : Ja mam styl, kasę, piękną buźkę, ogrom talentu. Przy mnie jesteście niczym.
 N - I - Y - Z - C - M  ! Rozumacie? A więc wypierdalać!
Co to za dziewucha? I literować nie potrafi. Chyba już ją gdzieś widziałam, ale wtedy była taka skromna, miła, uczynna. Ale to show-biznes. Racja. Sami kłamcy. 
Po jej słowach kilka dziewczyn wyszło. Biedne. Zwątpiły w swoje siły.
Skąd się biorą takie babska jak ta tu ?!
Godziny mijały, przesłuchanie trwało, było nas coraz mniej. Czym bliżej drzwi tym bardziej się denerwowałam. I wtedy uświadomiłam sobie coś jeszcze. Jestem ostatnia, czyli wejdę do sali, gdy jury będzie znudzone, zniechęcone i pewnie z garstką faworytów. To jeszcze bardziej obniża moje szanse na dostanie tej roli. W mojej głowie kłębiło się coraz więcej okropnych myśli. Snułam najgorsze scenariusze. Z niezbadanej otchłani, jaką jest moja wyobraźnia wyrwał mnie głos wyczytujący moje imię. Już czas. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Po chwili znalazłam się w sali przesłuchań. I wtedy cały stres się ulotnił. Pękł niczym bańka mydlana i odpłynął. Stanęłam przed jury i grzecznie się przywitałam. Ktoś odbąknął, a reszta wysłała mi znużone spojrzenia. "No nie fajnie" - pomyślałam - "Ale teraz się nie poddam. Co to to nie."
Następnie kazano mi śpiewać. Zaśpiewałam więc i zauważyłam, że parę osób zaczęło przyglądać mi się z zainteresowaniem. Parę zdjęć i coraz więcej ciekawych spojrzeń zwróconych ku mnie. Na koniec pytania. Na wszystkie starałam się odpowiadać grzecznie, wyczerpująco i nie przechwalać się. Chyba wszystko wyszło dobrze, a nawet bardzo dobrze. Na samym końcu pożegnałam się, podziękowałam za przesłuchanie i wyszłam.
Gdy tylko stanęłam za drzwiami odetchnęłam z ulgą. Już po wszystkim. Byłam wyjątkowo zadowolona z siebie. Chyba mam szansę na tę rolę. Zerknęłam na zegar ścienny przy drzwiach wyjściowych z teatru. Późno już. Muszę się zbierać, bo zaraz będzie ciemno, a po ciemku to na pewno nie trafię do domu. Skierowałam się więc do drzwi wyjściowych. A tu niespodzianka. Pada deszcz. W sumie, to nigdy nie widziałam takiej ulewy. Ale w końcu po co ma się siostrę? Zadzwonię po nią. Wyciągnęłam więc automatycznie rękę na wysokość pasa w poszukiwaniu torebki. Nie było jej. Zaczęłam się denerwować. W niej jest wszystko ! Pieniądze, dokumenty, klucze, telefon...i wtedy wszystko stało się jasne. Tak się spieszyłam, że zapomniałam torebki z domu. Świetnie. Ale teatr jest otwarty do 23.00. Postanowiłam, że przeczekam deszcz w środku. Już otworzyłam drzwi, gdy nagle jakaś dziwna siła kazała mi zawrócić. Poczułam, że nie mogę tu zostać. Muszę wracać. W sumie co z tego, że leje? Raz się żyje, co nie?
A więc - Van i jej samochód odpadają, taksówka odpada, autobus odpada. Może autostop? Z nadzieją zaczęłam rozglądać się dookoła. Na moje nieszczęście w pobliżu nie było ani jednego pojazdu. W końcu kto włóczyłby się po takim deszczu? Nawet nie mam parasola. Ale trudno. Pozostaje mi spacerek. Może nawet uda mi się wstąpić do jakichś sklepów po drodze - dałyby mi osłonę przed ulewą. Uważnie zaczęłam obserwować budynki dookoła. Jest. Warzywniak. Jakieś 200 metrów ode mnie. Dam radę. To będzie mój pierwszy przystanek. Dziękuje człowiekowi, który wymyślił wodoodporny makijaż. Wielbię Cię Heleno Rubinstein* !
Nie zwlekając ani chwili dłużej zamknęłam oczy i pognałam co sił w nogach w stronę wspomnianego wcześniej budynku. Oczywiście nie odbyło się bez problemów. Cała ja !
Sukienka i buty na obcasie nie ułatwiają biegu - uwierzcie mi. Po 10 sekundach byłam już cała mokra. Dodatkowo biegnąc stanęłam na śliskiej gazecie leżącej w kałuży. Brawo ja. Naturalnie poślizgnęłam się. Zaczęłam się wywracać. Obity tyłek gwarantowany. Już nawet zamknęłam oczy. I wtedy wszystko zaczęło się dziać jakby w zwolnionym tempie. Jakieś silne ramiona złapały mnie i uchroniły przed upadkiem. Otworzyłam oczy. Pierwszym co zobaczyłam była blond czupryna. Krople deszczu zaczęły po niej spływać. Chłopak wyrzucił swój parasol, aby móc mnie złapać. Przesunęłam twarz z włosów na twarz mego wybawcy. I wtedy One mnie pochłonęły. Oczy. Oczy w kolorze płynnej czekolady. Zauważyłam w nich iskierki rozbawienia. Po prostu zatraciłam się w tym spojrzeniu. Poczułam się dziwnie. Jakbym już kiedyś widziała tego chłopaka. Z transu wyrwał mnie rozbawiony głos
- Na przyszłość radzę uważać.
Chwila chwila. Ja go znam. Te włosy, ta buźka, ten głos, te oczy...to niemożliwe. Nie po tylu latach. Nie tu. Nie teraz. Moje oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, ale i z dziwnego poczucia szczęścia.
- Ross? - wyszeptałam wciąż wpatrując się w blondyna, jakbym w jego twarzy szukała odpowiedzi.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie! Nom to pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy.
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś - miał być wczoraj, ale
Rodzinka ! Tak jest odwiedzinki, a co za tym idzie, opieka nad 3-letnią kuzynką. Do tego porządki i mnóstwo innych rzeczy, którymi nie będę Was zanudzać.
Rozdział jakoś szczególnie mi się nie podoba. Pisałam go przez cztery dni po trochę, gdy tylko znalazłam wolną chwilę. Tak więc ten rozdział to bardziej złączenie kilku kiepskich części niż jedna, ładna całość. wszystko tu działo się trochę za szybko. Obiecuję poprawę :D
 Mam nadzieję, że następne będą lepsiejsze :3

PS. Dziękuje, że jesteście !



* to prawda; w 1939 roku Helena Rubinstein wynalazła pierwszą na świecie wodoodporną maskarę; taka ciekawostka ^^

9 komentarzy:

  1. Ojej....on jest świetny...ale w takim momencie.....naprawdę!!! Ale to nic czekam na nexta.....nawet jakbym musiała długo czekać no i co....będę czekać...bo końcówka mnie podjarała...czekam...kocham..buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW...Podziw...WOW...fantastyczny blog...WOW...zapowiada się pisarka...WOW...Kocham ten Rossdział...WOW... I autorkę...WOW...CHCE NEXT! ;*******

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! :D miałam nadzieję, że się rozpoznają przy pierwszym spotkaniu ;3 jej czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Ross ją pamięta ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe, ciekawe... Laura znała Ross'a wcześniej? O_o
    Dawaj szybko nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Opowiadanie jest niesamowite! Dziękuję, że mi je poleciłaś:) Strasznie mi się spodobał prolog, a że ja jestem bardzoooo ciekawska to postanowiłam przeczytać resztę. Czytam i czytam... A tu nagle ,,Ross?". Czemu w takim momencie! Dziewczyno, masz szybko wstawić nexta, bo doczekasz się furii Abi XD Czekam z niecierpliwością na next!!!!!
    ~Nowa czytelniczka - Abi<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pitolę*.* To zakończenie... wow!
    I przez Ciebie mam chcicę na nexta, bo jak nie to rozbiję ekran w kompie, hahaha, ale to pewnie nie pomoże, co?:D
    Jestem ciekawa, czy Lau znajdzie odpowiedź w twarzy blond ciasteczka^^

    OdpowiedzUsuń